Szybcy i wściekli 8 to oszałamiający i niesamowicie głupi film. Dokładnie taki jaki powinien być.

Seria Szybcy i wściekli stała się ogromnym sukcesem. Jej fenomenalne wyniki kasowe (siódma odsłona zarobiła ponad miliard dolarów!) nie są jedynym powodem. Przyczyną sukcesu jest jej długowieczność i ewolucja tych filmów. Pierwsze części są reliktem z przełomu wieków. Powstały w wyniku chwilowej fascynacji tuningiem i nielegalnymi wyścigami. Doprowadziło to do powstania Need for Speed: Underground w świecie gier. Krzykliwe modyfikacje samochodów i neonowo oświetlone kokpity zostały porzucone w okolicach czwartej odsłony, a wyścigi ustąpiły miejsca misternym heistom. Po skoku z Szybkich i wściekłych 5 główni bohaterowie stali się multimilionerami, a zespół zaczął wykorzystywać swoje umiejętności do walki z przestępczością zorganizowaną.

Śmierć Paula Walkera, w którego wcielił się Brian O'Conner (były policjant) wymusiła kolejną zmianę w serii. W Furious 7 scenarzyści odesłali tę nierozłączną dotąd postać na zasłużoną emeryturę. Nie oznacza to jednak, że pozostali bohaterowie Domu mogą spać spokojnie. Tym razem przyjdzie im się zmierzyć z dużo groźniejszym przeciwnikiem - w Furious 8 Dominic zdradzi swoich bliskich i stanie przeciwko nim.

Scenarzyści mieli dobry pretekst do przemiany Doma w Szybcy i wściekli 8. Nie było tu hipnozy, amnezji czy nagłego przypływu nienawiści do swojej rodziny. Wszystko to za sprawą machinacji Cipher, hakerki równie błyskotliwej, co złowrogiej.

Będziesz potrzebował pomocy, aby stanąć przeciwko Cipher, który jest wspomagany przez byłego szefa rodziny. Zarówno Dom, jak i hakerka znani są z tego, że są nieuchwytni. Deckard Shaw, najemnik grany w poprzedniej odsłonie przez Jasona Stathama, został zwerbowany, by dołączyć do Team Cipher.

Syn Clinta, Scott Eastwood, wypełnia pustkę po Paulu Walkerze. Wciela się on w rolę protegowanego Mr. Nobody (Kurt Russell), znanego również jako Little Nobody. Wciela się w rolę zwykłego człowieka, tak jak Brian. Pomimo bycia tajnym agentem, jest zaskakująco skromny i przyziemny w porównaniu do mistrzów kierownicy, genialnych hakerów i brakującego ogniwa między człowiekiem a terminatorem, Luke'a Hobbsa, w którego wcielił się Dwayne Johnson.

Więcej recenzji filmowych znajdziesz na https://spokeo.pl/film

samochód

Siła The Fast and Furious została jego obsady, a ósma rata nie jest wyjątkiem. Ta rata ma Dwayne Johnson (jak zwykle) i Jason Statham (jak zwykle), co jest zdecydowanie plus. Ramsey (Nathalie Emanuel), hakerka z pięknym brytyjskim akcentem, która dołączyła do ekipy w Szybkich i Wściekłych 7. Nie zawodzą również weterani tej serii, czyli Michelle Rodriguez, Ludacris, czy Tyrese Giliam jako Roman Pierce.

Miłym zaskoczeniem jest Charlize Theron w roli Cipher. To właśnie dzięki temu, że gra swoją rolę z takim dystansem, jest jednym z najbardziej przekonujących antagonistów w serialu. Wydaje się być świadoma, że, delikatnie mówiąc, Szybcy i wściekli to niezbyt poważna marka, więc jej postać Cipher jest całkowicie przerysowana. Nie jest oderwana od rzeczywistości i potrafi pokazać, kiedy Cipher jest najbardziej niebezpieczny.

Szybcy i wściekli znani są z ekstrawaganckich samochodów, wybuchów i absurdalnych pościgów. Film dostarcza w tej dziedzinie, a zwiastuny ujawniły niektóre z najbardziej ekscytujących scen, takich jak starcie z łodzią podwodną. Fast and Furious 8 ma jednak jeszcze kilka niespodzianek.

Zawiodą się ci, którzy spodziewali się, że twórcy powrócą do korzeni wyścigów ulicznych. To znajdziemy tylko na początku, a potem film staje się filmem w stylu Jamesa Bonda z udziałem byłych przestępców. Biorąc pod uwagę ambicje Ciphera do globalnej dominacji, porównanie do Bonda jest szczególnie trafne.

Gorzej jest ze scenami walk, które zgodnie z hollywoodzką tradycją mają zbyt wiele cięć, które zaburzają rytm. Zwiastuny pokazywały kilka efektownych scen więziennych zamieszek, ale po takich filmach jak Raid: Odkupienie czy tegorocznej kontynuacji serii John Wick moje oczekiwania są większe. Chciałbym, żeby istniało prawo, które nakazywałoby reżyserom filmów akcji brać przykład z tych filmów.

Szybcy i Wściekli utrzymali swoją popularność pomimo śmierci Paula Walkera. To wciąż widowisko i żart, a twórcy jakoś poradzili sobie z najbardziej niedorzecznymi scenami z poprzednich filmów. Nie jest to kino wysokich lotów, ale zapewnia rozrywkę, która nie jest zbyt pretensjonalna. Szybcy i wściekli wyróżniają się na tle innych blockbusterów, takich jak Transformers czy Dzień Niepodległości, dzięki charyzmatycznej obsadzie i odpowiedniej równowadze między humorem a patosem. Nie wiadomo jeszcze, czy kolejne części będą w stanie przebić poziom wyznaczony przez bitwę podwodną. Moje serce ma nadzieję, że twórcy filmu pójdą w ślady Jamesa Bonda i zainspirują się Moonrakerem, Vinem Dieselem i jego ekipą do wyścigu w kosmos.

Więcej znajdziesz na spokeo.pl

Komentarze

Dodaj komentarz