Mandat a leasing

Przekroczona prędkość, złamanie przepisów czy złe parkowanie… stało się i jest mandat. Co w sytuacji, gdy chodzi o samochód w leasingu? Jak wówczas wygląda procedura i kto jest zobowiązany uiścić opłatę za wykroczenie?

W przypadku, gdy mandat dotyczy leasingowanego pojazdu, a mandat nie został wręczony kierowcy osobiście (np. mandat na podstawie zdjęcia z fotoradaru lub za złe parkowanie) firma leasingowa ma obowiązek ujawnienia organom ścigania dane użytkownika tego pojazdu. Jednak, jak w powiedzeniu – nie ma nic za darmo. Leasingodawcy za każdą taką informację naliczają sobie od 50 do 60 złotych prowizji. W efekcie trzeba pokryć koszty mandatu plus prowizję.

Wyprzedaż rocznika 2023 już trwa! Sprawdź gdzie znajdziesz największe rabaty

Wyprzedaż rocznika 2023

Proceder jest powszechnie znany, a kierowcy skarżą się na zbyt wysokie w ich mniemaniu opłaty. Zwłaszcza, że nie chodzi tu o super skomplikowane czynności, wymagające przygotowań na miarę próby reaktora jądrowego, a wyłącznie o sprawdzenie informacji w bazie danych i przesłanie ich do Inspekcji Transportu Drogowego. Niestety, konsumenci muszą pozbyć się złudzeń licząc np. na działanie UOKiK-u w tej sprawie. Sprawa nie dotyczy bowiem klientów indywidualnych, ale umów pomiędzy firmami.

Dodatkowej czynności, a co za nią idzie – dodatkowej opłaty dałoby się uniknąć, gdyby w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców uwzględniano nie tylko dane firmy leasingowej, ale również szczegółowe informacje o użytkowniku każdego samochodu.

Mandat a leasing - procedura

Jak zatem standardowo wygląda procedura w przypadku mandatu na leasingowany pojazd?

Najczęściej odpowiednie dokumenty są wysyłane za pośrednictwem poczty na adres właściciela pojazdu, jaki figuruje w CEPiK-u – czyli w omawianym przypadku do firmy leasingowej lub przedsiębiorcy. Gdy mandat trafia do firmy leasingowej, ta z kolei wskazuje dane Klienta, na którego wystawiona została umowa leasingu. I dolicza odpowiednią opłatę za dokonane czynności… W sytuacji stosownego zapisu w umowie, informacja o mandacie może trafić również do tzw. fleet managera z ramienia leasingobiorcy. Natomiast urząd, na podstawie danych uzyskanych od firmy leasingowej, wystawia nowy mandat bądź wezwanie do wskazania kierującego pojazdem i wysyła leasingobiorcy.

Leasingobiorca z kolei ma obowiązek wskazać użytkownika pojazdu, na który został wystawiony mandat. Formalnie rzecz ujmując, pracodawca nie ma jednak obowiązku opłacenia mandatu, otrzymanego przez swojego pracownika. Natomiast w sytuacji, gdy pracodawca nie wskaże użytkownika pojazdu, grozi mu mandat w wysokości 500 zł. W przypadku pomyślnego zidentyfikowania sprawcy, mandat trafia naturalnie do niego i tu już działają standardowe procedury, związane z uregulowaniem kwoty. Pracodawca może również ‘przejąć’ mandat pracownika i uiścić żądaną kwotę, chroniąc tym samym pracownika przed przyznaniem punktów karnych. Wówczas przysługuje mu pełne prawo do wystąpienia do pracownika o zwrot należności.

Komentarze

Dodaj komentarz